Wesele w stylu Wesa Andersona – stodoła w Ceglarni
Wyobraźcie sobie miejsce, które inspiruje każdą deską, krzesłem i płytką. Wyobraźcie sobie jeszcze bardziej inspirujących ludzi - starszych, młodszych, muzyków, grafików, barberów - przezdolne osobniki. Dołóżcie też mocne rodzinne więzi, morze miłości i brak zadęcia. Acha, i najważniejsze – trochę Wesa Andersona.
To był jeden z tych ślubów, na które czekaliśmy jak na dobry koncert. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce serca waliły nam jak oszalałe. W końcu mieliśmy okazję pracować w Ceglarni (choć byliśmy tam już na sesjach, ale wiadomo - to nie to samo), jednym z najfajniejszych miejsc na śluby w Wielkopolsce.
To nie jest tak, że na ślubie wszystko musi być kupione, idealne i drogie. Kiedy masz wokół siebie tak genialnych przyjaciół i wspierającą Cię rodzinę, do pomocy wystarczą ich dłonie i trochę kreatywności. Od rana w stodole składały się serwetki, wieszały wstążki i układały zbierane przez długi czas tematyczne rekwizyty nawiązujące do ulubionych filmów Wesa Andersona. Tam nie było chyba ani jednej osoby, która nie była zaprzyjaźniona z Monią i Kajem, sytuacja idealna!
24 Komentarze2 Minuty
Zasady udanej współpracy z fotografem ślubnym
W szale tegorocznego sezonu wracamy do Was z szybkim, poradnikowym wpisem, który od jakiegoś czasu siedzi nam w głowach. Nie będzie to absurdalna lista podanych na tacy rozwiązań, ale zasady, które (mamy nadzieję) zainspirują was do zmian albo śmielszych kroków. Rozmawiajcie ze swoimi parami, rozmawiajcie ze swoimi fotografami. Rozmowa przynosi same plusy, rozwija i pozwala się poznać!
P.S. Wklejamy poniżej parę zdjęć z tegorocznych ślubów w ramach rozbudzenia ciekawości przed nadchodzącymi historiami. Miłego czytania!
9 Komentarzy5 Minuty
Karola i Javi – sesja narzeczeńska w Barcelonie
Pamiętacie nasze wpisy dotyczące Hiszpanii? Długo się do niej przekonywaliśmy, ale jak już tak się stało to.. statystycznie jesteśmy tam najczęściej :). Tym razem ponownie zawitaliśmy do Barcelony - jednego z najgłośniejszych, najbardziej gorących i najpiękniejszych miast. Nasza Para - Karola i Javi zna ją na wylot, dlatego nie musieliśmy martwić się o tłumy turystów. Razem z nimi jedliśmy najpyszniejsze owoce morza na targu la Boqueira (a byliśmy przekonani, że tam chodzą tylko zwiedzający!), tańczyliśmy na ulicach i jedliśmy najdziwniejsze lody w życiu (lody w kształcie ręki obsypane złotym pudrem, Darth Vadera, albo nosa cukiernika? Nie ma problemu, w Rocabolesc znajdziecie to i jeszcze więcej). Wychodzi na to, że przyciągamy ludzi zafiksowanych na tle dobrego jedzenia tak samo jak my, uwielbiamy to!
18 Komentarzy1 Minuty