Tatiana&Igor - plenerowy ślub

Ten ślub to chyba kwintesencja sformułowania dopięty na ostatni guzik. Tu wszystko było perfekcyjne - od otoczenia, w którym odbywała się ceremonia, przez suknię, kwiaty i papeterię po przeurocze druhny i pięknych ludzi. Możemy śmiało powiedzieć, że Głęboczek to jedno z najpiękniejszych miejsc, w którym mieliśmy okazję robić reportaż.
Tatiana miała niezwykłą suknię  a właściwie spódnicę i bluzkę) z grubej, gipiurowej koronki uszytą przez Mambaczarna. Projektantka stworzyła także fantastyczne tiulowe spódniczki dla druhen. Liczymy, że ta amerykańska tradycja zagości u nas na stałe bo dla fotografa nie ma nic piękniejszego niż taka spójna świta Pary Młodej. To właśnie dbałość o detale  i przemyślane, spójne dekoracje tworzą reportaże na najwyższym poziomie. Oczywiście nie muszą być wykonane przez dekoratorów, trend DIY jest równie modny i wspaniale się prezentujący, co pokazywaliśmy już nie raz na naszym blogu (na przykład u Kurek).
Nie sposób nie wspomnieć także o wspaniałych kompanach przygotowań Tatiany - dwóch uroczych buldogach francuskich wabiących się Louis i Carlos. Możecie śledzić ich poczynania na profilu The Frenchie Brothers. Buldogi pojawiły się na księdze gości a także zainspirowały nas do stworzenia całego setu, który oddaliśmy Parze (etui i koperty na płyty).
Zapraszamy do oglądania. :)

miejsce wesela i ceremonii: Głęboczek Vine Resort&Spa
s
uknia Tatiany i druhen: Mambaczarna
k
wiaty: Kwiaty&Miut
buty Tatiany: Dior
bransoletka: Lilou
papeteria: Bukiet&Wstążka

Więcej Info


Anna i Javi - prawosławny ślub

To była jedna z naszych najdalszych podróży tego roku. Nawet nie wiecie, jak bardzo czujemy się wyróżnieni kiedy ściągacie nas z drugiego końca Polski abyśmy uwiecznili wasz ślub. Ten był niezwykły z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze - prawosławny. Pierwszy raz zetknęliśmy się z taką ceremonią i musimy zgodnie stwierdzić, że jest podwójnie emocjonalna, jeszcze bardziej doniosła i wyciskająca łzy z oczu. Po drugie ponad połowa gości, w tym Pan Młody, pochodzi z Hiszpanii. Jak widać, świat totalnie się skurczył a z wielokulturowością możemy spotkać się nawet w maleńkiej wioseczce z najstarszą cerkwią w Polsce (przełom XVII i XVIII wieku).
W tym wpisie będzie wyjątkowo dużo zdjęć z samej ceremonii, ponieważ uważamy że jest naprawdę warta pokazania i zakładamy, że wielu z was (tak jak my) widzi ją po raz pierwszy. Z ciekawostek, które odróżniają ją od mszy rzymskokatolickiej możemy wymienić między innymi: zakładanie obrączek przez popa a nie młodych, powtarzanie po trzy razy każdej ważnej czynności (związane z kultem Trójcy Świętej), czy niezwykłą wagę ikony, którą Para zabiera ze sobą po Mszy. O zjawiskowej warstwie wizualnej nie musimy chyba wspominać, bo doskonale to widać. Korony trzymane nad głowami Pary przez świadków przez większą część mszy robią niesamowite wrażenie. Dalej nie ma niespodzianek - pozostaje tylko dobra zabawa. ;) Anna i Jose zapewnili swoim Gościom niesamowitą przejażdżkę zabytkowym Ogórkiem, a wesele obfitowało w wiele gier i zabaw, które zintegrowały Polskę z Hiszpanią.

Miejsce: Topolany/Białystok
Suknia: Anna Kara
Wesele: Lipcowy Ogród

Więcej Info


Kurki - ślub w lesie

Dzisiaj będzie wyjątkowo :) Dziś o swoim wielkim dniu opowie sama Panna Młoda! To najdłuższy wpis na naszym blogu ale warto przeczytać go do samego końca. Nic nie dopełnia zdjęć tak bardzo jak emocjonujący opis bezpośrednio zaangażowanych w ślub osób. Zapraszamy!

 

Na nasz ślub zdecydowaliśmy się spontanicznie, tak spontanicznie jak tylko można podjąć taką decyzję po osiemnastu latach. Od początku do końca miała to być nieformalna impreza i okazja do spotkania z naszymi bliskimi.

Wybór miejsca ślubu i wesela był dla nas oczywisty – moi rodzice są właścicielami przeuroczej Agroturystyki – Gzinianka. Nie było innej opcji jak wesele w Domu. Domu przez duże D, bo po wyjeździe z Polski to jest właśnie ten Dom, do którego się wraca. Historia, którą będziemy pewnie przytaczać przez resztę życia jako anegdotę, zdarzyła się dokładnie na tydzień przed ślubem. Przez Gziniankę przeszło tornado. W pięć minut roczne przygotowania rodziców, pielęgnowane kwiaty, malowany trawnik ;) – wszystko to zostało przywalone połamanymi drzewami i grubą warstwą liści… Śmialiśmy sie, że jeśli wierzyć w znaki to chyba właśnie teraz ktoś próbuje nam coś powiedzieć. Ale nie posłuchaliśmy, następny tydzień odgruzowywaliśmy Gziniankę.

W sobotę pogoda była piękna. Wszyscy od rana byliśmy w biegu (dosłownie) - dekorowaliśmy salę, ktoś jechał po brakujące zakupy, goście, którzy przyjechali wcześniej z UK pomagali wiązać kokardki, układać kwiaty. Maciej dekorował altanę w lesie (niespodzianka dla mnie) - istny cyrk.

Na szczęście ja musiałam uciec “zrobić sobie głowę” a potem “zrobić sobie twarz”. Po powrocie szybko wbiłam się w sukienkę (o Niej za chwilę), ścięłam dzikie róże na bukiet (szczęśliwie kilka ocalało) i naprzód!

Więcej Info


Anna & Andreas

Sierpień obfitował w przepiękne śluby. Każdy był inny i zaskakujący pod wieloma względami i każdy dostarczył nam takiej samej radości podczas fotografowania. W tym roku wielokrotnie pracowaliśmy dla dwujęzycznych Par, co pozwoliło nam na spory rozwój, bo zrozumienie się z ludźmi z całej Europy to czasem nie lada wyzwanie. Spotkaliśmy się z wieloma wspaniałymi zwyczajami, które kompletnie różnią się od polskich, m.in bardzo wzruszającymi przemowami, celebracją posiłków czy też bardzo osobistymi niespodziankami od gości dla Par. Czasem ludzie pytają nas czy jeszcze nie znudziły nas śluby, zawsze odpowiadamy tak samo: nie! Uwierzcie, że naprawdę każdy z nich jest inny, pomimo łączących je czynników.

Dzisiaj chcieliśmy pokazać Wam reportaż ślubny Anny i Andreasa. Możemy opisać go w trzech słowach: spokój, niemiecka organizacja i klasa. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, choć niespodzianek nie brakowało. Szczególnie wzruszające były występy Siostry Ani, która w trakcie dnia ślubu zaśpiewała dla nich kilka piosenek, w tym w kościele, pod koniec ceremonii, czym złapała za serce wszystkich gości, łącznie z nami. Silnym motywem ślubu była ukochana Vespa, którą Andreas ściągnął specjalnie z Hamburga. Pojawiła się nawet na spinkach do mankietów a przejazd z kościoła do Hot_elarni, gdzie odbywało się wesela był jednym z najfajniejszych w tym sezonie. Za to właśnie kochamy nasze Pary - mają w sobie wielki luz, nie przejmują się tym, że suknia się pobrudzi, włosy rozwieją a butonierka odpadnie, są sobą i cieszą się obecnością drugiej połowy, rodziny  i przyjaciół - reszta to tylko piękny, ale dodatek.

Wczoraj dostaliśmy od nich wiadomość, pozwolimy sobie ją zacytować:

W sobotę otworzyliśmy paczkę od Was i poczuliśmy się jak w Święta Bożego Narodzenia :) Tyle zapakowanych "prezentów". I to w jaki słodki sposób:)) Dziękujemy!
Zdjecia wraz z albumem sa po prostu przepiekne! Zarówno te ze ślubu/wesela jak i te z sesji! Cud miód!
A przy video to wzruszyliśmy się oboje tak, jak podczas ślubu :)) Wszystkie emocje wróciły!
Od soboty oglądamy codziennie album i video i nie możemy się nimi nacieszyć. Najchętniej  przeżylibyśmy ten dzień jeszcze raz!
Dziękujemy Wam baaaardzo za przywołanie tych pięknych emocji!
Ania & Andreas

suknia:  Anna Kara
buty: Kiomi
kwiaty: Kwiaty&Miut
miejsce wesela: Hot_elarnia

Więcej Info


Ślub Izy i Sammy'ego

Iza i Sammy urodzili się ponad 7000 km od siebie a ostatecznie spotkali w Poznaniu i, jak to w bajce bywa, połączyła ich wielka miłość. Kiedy dwójka kreatywnych ludzi, którzy swoją radością i pozytywnym nastawieniem do życia powierza Wam realizację reportażu z Ich ślubu, wiecie, że będzie wyjątkowy. Izę znamy od początku 2013 roku i od tego czasu stale pracujemy przy jej kampaniach (jest młodą i prężnie rozwijającą się projektantką, tworzącą minimalistyczne ubrania z doskonałych materiałów). Sama zaprojektowała swoją suknię ślubną - piękną i prostą a zarazem przewrotną (serduszko na plecach). Sammy to z kolei najbardziej pozytywny człowiek jakiego znamy. Z nim nie można przestać się śmiać.
W motywie przewodnim musiały połaczyć się dwie kultury - polska tradycja i nigeryjskie uwielbienie do żywych kolorów, stąd obok klasycznej bieli znalazło się miejsce dla niebieskiego i żółtego. Kwiatowe dekoracje i bukiet wyszły spod ręki poznańskiej kwiaciarni Kwiaty i Miut a przepiękna ślubna papeteria to dzieło niesamowitej Małgosi Małeckiej z HELLO caligraphy.
Pierwszy raz braliśmy udział w protestanckiej ceremonii i musimy przyznać, że niesamowita energia ludzi, śpiewy i głośne brawa zrobiły na nas wrażenie. Pomimo wielu podniosłych momentów, przez cały czas trwania uroczystości mieliśmy w sobie luz i wewnętrzny spokój bo z takim przyjęciem czuliśmy się niesamowicie swobodnie a zdjęcia robiły się same. Swego czasu w Internecie krążył filmik z tanecznym wejściem młodej pary do kościoła, pamiętacie? Iza wraz z Tatą zrobili to jeszcze lepiej!

Wesele natomiast odbyło się w Pałacu Śródka, w stylowym, drewnianym pawilonie. Iza zadbała o kącik foto, który posłużył nam również za miejsce mini pleneru. Nigeryjscy goście rozkręcili imprezę tak, że nawet Karolina dała się na chwilę porwać na parkiet ;) Mamy nadzieję, że zdjęcia oddają choć w części energię osób, które tworzyły ten dzień, a co za tym idzie, ten reportaż.

P.S. Bardziej spostrzegawczy mogą zauważyć Karolinę.

Miejsce: Pałac Śródka
Suknia: Borska
Buty Panny Młodej: Vagabond
Makijaż: Karolina Zgoła
Włosy: Marcin Włodarczyk
Gadżety do fotobudki: ŚlubneZakupy.pl
Więcej Info